Było:

sobota, 25 lutego 2012

INFORMACJA

Mam wiadomość, która raczej was nie ucieszy... Otóż zawieszam to opowiadanie. Postanowiłam tak zrobić, bo już kompletnie nie mam pomysłów na to opowiadanie. Skupiłam się na moim drugim opowiadaniu. Nie mam teraz czasu, więc nie będę się rozpisywała. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś wrócę do tego opowiadania.. ;)
Zapraszam na:

niedziela, 12 lutego 2012

Rozdział dziesiąty

Rano mieliśmy budzik na 7. Ubrałam się w to <klik>. Wzięliśmy walizki i wpakowaliśmy się do samochodu, który po nas przyjechał. Na lotnisku spotkaliśmy się z Harriet i Chrisem. Przywitaliśmy się z nimi. Zanim wsiedliśmy do samolotu zaczepili nas paparazzi.
- Gdzie lecicie? - pytali.
- Do Las Vegas. Dokończyć mój film - uśmiechnęłam się.
- Obydwoje?
- Muszę pilnować mojej dziewczyny - powiedział Louis, a w moich oczach pojawiły się łzy. - Hej, nie płacz. Lecimy wszyscy, bo Harry chciał koniecznie ze mną, więc stwierdziliśmy, że polecimy wszyscy razem.
Wsiedliśmy do samolotu. Siedziałam między Louisem a Harrym. Po chwili lotu zasnęłam wtulona w Louisa. Obudził mnie nikt inny, jak pan Styles, krzyczący "lądujemyyyyyyyyyyyyy" do ucha.
- Harry ! - wydarłam się, że kilka osób się odwróciło. - Jeszcze jedna taka pobudka, to nigdy nie oddam ci już Louisa. Nawet na chwilę.
- Przepraszam - powiedział ze śmieszną miną, zapinając pas.
Wylądowaliśmy. Jesteśmy w Las Vegas. Znowu. Było przed południem [ nie wiem, jaka jest różnica czasowa między UK a LV, więc strzelałam ]. Wsiedliśmy do dwóch taksówek i pojechaliśmy pod hotel. Mieliśmy 4 apartamenty. Ja i Lou, Harriet i Chris, Harry i Niall, Zayn i Liam. Wpakowaliśmy się do pokoi i zaczęło się rozpakowywanie. Po chwili wpadła Harriet, że musimy jechać na plan, bo cośtam, cośtam. Chłopakom nie chciało się jechać, więc pojechałam tylko z Harriet i Louisem. Może to dziwne, ale trochę się denerwowałam. Bałam się spotkać Jay'a. I bałam się reakcji Louisa na niego. Lou wyczuł, że coś jest nie tak, bo mocno mnie przytulił i pocałował w głowę. Byłam mu strasznie wdzięczna za to. Bo który normalny chłopak by wybaczył? Żaden ! Louis jest wyjątkowy. Kochałam go nad życie i wiedziałam, że on mnie też.
Dojechaliśmy. Wysiedliśmy z auta. Przed wejściem do budynku wzięłam głęboki oddech, a Louis uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. Niepewnie odwzajemniłam uśmiech. Weszliśmy. Po drodze Harriet gadała z jakimiś ludźmi. Kazali nam wejść do jakiegoś pomieszczenia. Kiedy tylko tam się znaleźliśmy od razu rzucił mi się w oczy Jay, który wyszczerzył się do mnie.
- Nareszcie jesteście ! - powiedział Martin. - Ooo, widzę, że pan Tomlinson do nas dołączył. Niestety nie będziesz mógł przebywać na planie. To plan zamknięty.
Widziałam, że Louis chciał coś powiedzieć, ale wyprzedziłam go.
- Jak ja to i on. Jak chcesz wyrzucić jego, to wyrzuć od razu mnie.
- Dobra, dobra. Jeżeli aktorzy się zgodzą, to nie ma problemu. Pytajcie Jay'a.
- Spoko. - powiedział Jay, co mnie zaskoczyło. - Jestem ci to winien, stary - powiedział i klepnął Louisa w plecy. - Sorry za wszystko.
Zdziwiły mnie jego słowa, ale nic nie powiedziałam. Usiedliśmy wszyscy na kanapie. Martin stwierdził, że dzisiaj już nie będziemy kręcić, ale za to od jutra ostro do roboty. Louisowi widocznie się nudziło, bo jeździł ręką po moim udzie. Miałam nadzieję, że nikt tego nie widzi. Jednak się myliłam. Jay spojrzał na nas i się głośno zaśmiał, a Martin i Harriet nie wiedzieli o co chodzi.
- Dobra, to chyba wszystko - powiedział Martin. - Ja mam do załatwienia parę spraw. Możecie tu zostać, ale zapewne nie będziecie mieli co robić. Nara - powiedział i wyszedł.
My też zaczęliśmy się zbierać. Louis chyba nie mógł się doczekać, kiedy dojedziemy do hotelu, bo cały czas mnie potajemnie macał. Udawało nam się to ukryć przed Martinem i Harrier, ale Jay'owi nic nie umknie.
- Nie zapomnijcie zakluczyć drzwi hotelowych - powiedział ze śmiechem, kiedy się żegnaliśmy.
Muszę przyznać, że nie takiego obrotu spraw się spodziewałam. Myślałam, że będzie napięta atmosfera. Że Jay będzie robił mi ( nam ) na złość. Nie spodziewałam się, że będzie miły i w ogóle. Kiedy w końcu dotarliśmy do hotelu, w holu czekała na nas cała reszta.
- Czekaliśmy na was. Idziemy na obiad.
- My nie idziemy - powiedzieliśmy równo z Louisem i udaliśmy się w stronę windy.
- Tylko się zabezpieczajcie ! - krzyknął za nami Harry - Nie chcę jeszcze być wujkiem.
Weszliśmy do windy, gdzie napadła nas żądza namiętności. Zaczęliśmy się całować. Wskoczyłam na Louisa i oplotłam go nogami. Nagle winda się zatrzymała, a drzwi się otworzyły. Tak, niezręczna sytuacja. Tym bardziej, że naprzeciw nas stały dwie zszokowane dziewczyny. "chyba fanki" pomyślałam i zawstydzona zeszłam z Louisa, który starał się powstrzymać śmiech. Dziewczyny niepewnym krokiem weszły do windy. Dziwnie się na nas patrzyły. Nagle Louis wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- Co się śmiejesz? - zapytałam rozbawiona.
- Krępująca sytuacja - powiedział, ciągle się śmiejąc, co mi się udzieliło. Dziewczyny też się śmiały.
- Dacie nam autografy? - spytała niepewnie jedna.
- Jasne - powiedziałam, opanowując śmiech. Winda właśnie się zatrzymała. Wysiedliśmy. Podpisałam się dziewczynom, a zaraz za mną zrobił to Louis.
- Idźcie już - zaśmiały się dziewczyny. - A. I tutaj są nasze twittery. Jak będziecie mieli chwilę czasu, to możecie nas follować. - podały nam kartki i odeszły.
Weszliśmy z Louisem do naszego apartamentu i się zakluczyliśmy. Wróciliśmy do naszego zajęcia z windy. Wskoczyłam na niego, a on rzucił mnie na łóżko i sam położył się na mnie...
Padliśmy zmęczeni na łóżko. Po chwili wstałam i zaczęłam się ubierać, co wyraźnie nie podobało się Louisowi.
- Wiesz co? - powiedział - Załóż jakąś sukienkę. Idziemy na obiad do restauracji. Znam tu jedną naprawdę dobrą.
- Okej - powiedziałam i pocałowałam go.
- Ja w tym czasie sfolluję te dziewczyny. - powiedział.
Szybko wybrałam to <klik> i wróciłam do Louisa. Teraz on poszedł wygrzebać coś uroczystego. Ja weszłam na twittera i sfollowałam dziewczyny. Nazywały się @larrie95 i @carolineLV1. Zobaczyłam ich ostatnie tweety.
@carolineLV1:
Haha, piękna akcja. Przygoda życia ze zboczeńcami-napaleńcami i @larrie95.
@larrie95:
@carolineLV1 Mogłyśmy to nagrać ! Nie... nie zrobiłabym im tego... I jego uroczy śmiech! Są taaaaaacy słodcy razem.
Uśmiechnęłam się, czytając to. Postanowiłam im odpisać.
@larrie95 @carolineLV1 Ciiiiicho, nie mówcie nikomu. To będzie nasza słodka tajemnica. lol Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy !
Wyłączyłam twittera i byliśmy z Louisem gotowi do wyjścia. Pod hotelem dopadli nas paparazzi. Dotarliśmy do restauracji... Usiedliśmy przy stoliku i rozmawialiśmy. Nagle do restauracji wszedł nikt inny, jak Jay. Z jakąś laską. Myślałam, że nas nie zauważył, ale po chwili dostałam sms'a
Mam nadzieję, że nikt wam nie przeszkodził. Słodko wyglądacie.
Zaśmiałam się z smsa i pokazałam Louisowi. Ku mojemu zdziwieniu też się zaśmiał. Myślałam, że znienawidzi Jaya. A oni się chyba polubili. W końcu nie Jay'a wina, że się z nim przespałam. Zjedliśmy kolację i ruszyliśmy w stronę hotelu spacerkiem. Była godzina 17. Szybko zleciało. Wieczorem siedzieliśmy wszyscy [ czyt, oprócz Harriet i Chrisa ] u nas w apartamencie, oglądaliśmy telewizję i siedzieliśmy na twitterze. Z naszej małej przygody w windzie zrobiła się twitterowa afera. I to nie przez dziewczyny, tylko przez Louisa. Na początku byłam trochę na niego zła, ale mi przeszło. Jak wróciliśmy z obiadu, to napisał na twitterze:
@larrie95 @carolinaLV1 @LexyDrake Czyżbyście mówiły o tym, że dziewczyny przyłapały nas, jak prawie uprawialiśmy seks w windzie?
I od tej pory na pierwszym miejscu w trendsach jest "Seks wpadka w windzie". Za każdym razem, kiedy na to patrzyłam, zaczynałam się śmiać z tej sytuacji i tego zakłopotania.
Wieczorem, kiedy chłopcy wyszli, od razu poszliśmy spać. Czekał mnie ciężki dzień na planie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że długo czekałyście, ale się doczekałyście... MACIE DZIESIĄTY ROZDZIAŁ !
teraz mam ferie, więc się cieszcie ! Powinnam wstawiać częściej !! <3
Mi osobiście rozdział się podoba, ale wy możecie nie podzielać mojej opinii. Wydaje mi się taki... prawdziwy? ;d Nie wiem, jak to nazwać :D
Komentować !! <3

piątek, 3 lutego 2012

Rozdział dziewiąty

Kiedy się obudziłam, miałam podpuchnięte oczy i wczorajsze ciuchy. Wzięłam z walizki to <klik> i poszłam do łazienki. Nie miałam zamiaru nigdzie dzisiaj wychodzić. Według planów powinnam być w Las Vegas, więc nie miałam nic zaplanowane w Londynie. Z podpuchniętymi oczami poszłam na śniadanie. Siedziała tam Harriet, Chris i Liam. Co on tu robił? Nieważne. Spojrzałam na nich smutno i zajrzałam do lodówki. Nie było tam nic ciekawego, więc nalałam sobie tylko soku i poszłam przed telewizor. Chris akurat wychodził. Nie wierzyłam, że akurat tak trafiłam, ale był wywiad na żywo z Jay'em. Łzy same spływały mi po policzkach. Odstawiłam sok i chciałam przełączyć, ale usłyszałam moje imię.
- Dlaczego Lexy Drake wyjechała ? Dlaczego tak cię nienawidzi ?- spytał reporter.
- Nie wiem. Każda moja filmowa partnerka, z którą się przespałem, się we mnie zakochiwała. A Lexy po prostu wyjechała. Ona chyba naprawdę kocha tego Louisa.
- TAK ! KOCHAM ! - wydarłam się i rzuciłam pilotem w telewizor, przy okazji rozlewając mój sok.
Padłam na  kanapę ze łzami. Do pokoju przybiegł Liam i Harriet.
- Spokojnie - przytulił mnie Liam  - Będzie dobrze.
- Nie będzie ! I dobrze o tym wiesz ! - powiedziałam, wyrywając mu się. - Harriet, zostaw, posprzątam. - dodałam, widząc jak Harriet wyciera sok.
Moja przyjaciółka wstała i mnie przytuliła.
- Posprzątam. Idźcie na spacer. Świerze powietrze dobrze ci zrobi.
- Nie chce mi się przebierać - powiedziałam, siadając z powrotem na kanapie.
- To idź tak - powiedział Liam - Fajny masz dres. Ubieraj buty, idziemy na spacer. Może poprawię ci humor.
- Pewnie ci się to nie uda, ale dzięki - powiedziałam, zakładając buty - Kochany jesteś.
- Wiem - uśmiechnął się - wszyscy mi to mówią. Wiesz, ile jest fotografów pod twoim domem?
- Mam to w dupie. Idziemy?
- Jasne - otworzył przede mną drzwi. Jaki dżentelmen.
- A jak Louis zobaczy nasze zdjęcia? Jeszcze strzeli focha, że się zadajesz z taką dziwką, jak ja - powiedziałam, ocierając łzy.
- Nie płacz. Louis cię kocha. Sam kazał mi iść do was, sprawdzić co się dzieje. Kiedy widział filmik z lotniska, zalał się łzami.
- Nie wierzę ci. Gdyby mnie kochał, to by mi wybaczył i nie zostawił pod hotelem w LV....
- Tak, widziałem filmik. Dramatyczna scena - uśmiechnął się.
Ja rozpłakałam się, na samo wspomnienie. Zatrzymaliśmy się, a Liam znowu mnie przytulił.
- Dziękuję ci - powiedziałam.
- Chodź, nie jadłaś śniadania - poszliśmy do knajpki, gdzie zamówiliśmy sobie tosty.
Zjedliśmy, humor nieco mi się poprawił. Liam naprawdę jest kochany. Świetny z niego przyjaciel. Odprowadził mnie do domu.
- Pa - powiedział - I nie płacz.
Uśmiechnęłam się tylko do niego i weszłam do domu.
- I jak się bawiłaś? - spytała Harriet.
- Liam jest świetnym przyjacielem. I stawił mi tosta. - powiedziałam i poszłam znowu na kanapę.
Harriet usiadła obok mnie i się mi przyglądała.
- Co jest? - spytałam.
- Nic. Zastanawiam się, co teraz będziesz robić. Może wrócisz do tych Stanów i dokończysz film? Cały czas do mnie Martin dzwoni. jest gotowy zapłacić 2 razy więcej. - powiedziała cicho.
- Nie ma mowy - odpowiedziałam jej stanowczo.
- Dlaczego? - spytała. Jakby nie wiedziała.
- Harriet... Po prostu nie! Teraz mam ochotę po prostu zakończyć karierę, albo chociaż uciec gdziekolwiek. Dobrze wiesz, że najchętniej położyłabym się teraz w łóżku i spała. Ostatnie, o czym marzę, to współpraca z Jay'em.
- Masz rację - powiedziała - Nie powinnam ci tego proponować. To co masz zamiar teraz zrobić?
- Jest tu kto? - usłyszałyśmy głos Chrisa.
- Tu jesteśmy - krzyknęłam, po czym zwróciłam się znowu do przyjaciółki - Naprawdę nie wiem, co mam robić. Louis mnie nienawidzi, a...
- Kocham cię - usłyszałam za sobą znajomy głos. Mimo to, nie odwróciłam się, choć czułam nieopisaną radość - Harriet, zostaw nas samych.
Louis usiadł obok mnie i podniósł moją głowę, patrząc w moje zapłakane oczy.
- Nie płacz - uśmiechnął się - Kocham Cię. Przepraszam za to, byłem w szoku.
- Louis, ja cię zdradziłam. Jak możesz mi wybaczyć? - powiedziałam z lekka zdziwiona.
- Jak się kogoś kocha, to wszystko jest możliwe - powiedział i mnie mocno objął - Przepraszam, nie powinienem cię zostawić w LV.
- Nie przepraszaj. Na twoim miejscu pewnie zrobiłabym to samo. To ja jestem winna przeprosiny. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam, on po prostu... - mówiłam a w moich oczach znowu pojawiły się łzy. Louis zamknął mi usta pocałunkiem
- Lexy ! - do pokoju przyszła Harriet z telefonem w ręce. - Martin znowu dzwonił. Powiedział, że zadzwoni za 5 minut i masz się zgodzić, żeby wrócić do LV i dokończyć film.
- Nie wrócę tam. Nie chcę widzieć tego chuja, co zalicza wszystkie aktorki. - powiedziałam.
- Pojedziesz - powiedział Louis.
- Co?! - zdziwiłam się, że Louis chce, żebym wróciła i współpracowała z Jay'em.
- Razem pojedziemy - uśmiechnął się do mnie. - Będę z tobą codziennie na planie.
- Poważnie?! - ucieszyłam się. To oznaczało, że będziemy razem spędzać jeszcze więcej czasu.
- Poważnie. - zza drzwi wychylił się Liam - Jedziemy do LV.
- Wszyscy?? - zdziwiłam się jeszcze bardziej.
- Tak. - tym razem wychylił się Harry - Louis by mnie nie zostawił.
- Niestety, teraz cię Louis zostawi - powiedział mój były ex chłopak i pociągnął mnie do mojej sypialni i rzucił mnie na łóżko.
~~~ pół godziny później ~~~
Wyszliśmy z mojej sypialni. Wszyscy [czyt. Harriet, Chris, Niall, Harry, Zayn, Liam] oglądali telewizję. Dosiedliśmy się do nich. Wzięłam na kolana laptopa i przeglądaliśmy z Louisem wszystkie artykuły o naszym zerwaniu. Było też kilka o tym, że Liam jest moim nowym chłopakiem i zespół się rozpada przeze mnie. W filmie akurat była reklama.
- Liam, wiesz, że jesteś moim nowym chłopakiem? I że One Direction się rozpada, bo Louis mnie zostawił, więc poszłam do ciebie.
- Tak - powiedział strapiony Liam - Te zdjęcia wyglądają dwuznacznie. Ja cię tylko pocieszałem!
- To też zabrzmiało dwuznacznie - zaśmiał się Louis.
- Czemu się nie wściekasz? - spytałam zdziwiona - Każdy chłopak dostałby furii, gdyby zobaczył takie zdjęcia.
- Bo wiem, jaki Liam jest kochany. - powiedział.
- Zawstydzacie mnie - powiedział Liam i się zaśmiał.
Kiedy film się skończył, wzięłam moje walizki i pojechaliśmy do chłopców, żeby mogli się spakować. W końcu mieszkałam u nich, a jutro wszyscy lecimy do LV. Chris i Harriet też ! Cieszyłam się z tego powodu. Paparazzi chyba ogłupieli, kiedy pod samochodem się z Louisem całowaliśmy. Biedni oni są. Kiedy chłopcy się pakowali, ja zamówiłam 3 pizze. Dostarczyli ją akurat, kiedy chłopcy skończyli się pakować. Zjedliśmy wszystko, bo byliśmy głodni. Potem włączyliśmy film i następny i następny i tak nam minął dzień. Wieczorem położyliśmy się spać, gdyż rano mieliśmy samolot do Las Vegas.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I macie: pogodzili się xd Sama nie zniosłabym, gdyby Lexy i Louis nie byli razem :)
Tak, wiem, że krótkie, ale musicie mi to wybaczyć xd
Komentować !! <3

czwartek, 2 lutego 2012

Rozdział ósmy


Jay McCoy ( 25 l. ) - aktor, pochodzący z Dudley (Anglia). Jednak, kiedy miał 15 lat zamarzyła mu się Ameryka. Wyjechał i zrobił karierę jako aktor. Dostał rolę w "Miłość z hazardu", gdzie ma zagrać razem z Lexy.
~~~~~~~~~~~~
Wysiadłam z samolotu. Wzięłam bagaż i udałam się w kierunku wyjścia z lotniska. Po drodze spotkałam kolesia z kartką z moim imieniem. Dotarłam do hotelu, który szczerze mówiąc był zajebisty. Podeszłam do recepcji, dostałam kartę do mojego apartamentu. Duże, dwuosobowe łóżko. Może się przyda (na wypadek, jakby Lou przyjechał oczywiście). Właśnie - miałam wejść na twittera. Rozpakowałam się i odpaliłam laptopa. Weszłam na twittera i napisałam.
Las Vegas. I love it. Choć już tęsknię ...
Posiedziałam jeszcze trochę w internecie. Dostałam wiadomość, że w restauracji czeka na mnie Jay i reżyser Martin. Zeszłam na dół do restauracji. Przy jednym ze stolików siedział znajomy mi chłopak. Byłam jego fanką xd Dosiadłam się.
- Cześć, Lexy ! - powiedział entuzjastycznie Jay - Miło cię w końcu poznać.
- Ciebie również - uśmiechnęłam się.
- Jay, nie ma czasu na flirt - powiedział reżyser - Lexy, sprawa jest taka: musimy się streszczać. Scenariusz dostałaś. Dzisiaj i jutro jeszcze masz "wolne" - powiedział, gestykulując - Spędzicie cały dzień i będziecie ćwiczyć scenariusz. Po jutrze widzę was na planie o 8 rano. Limuzyna podjedzie. Ja się zmywam, muszę coś załatwić. Jay, zostajesz, czy podwieźć cię na siłownię?
- Zostanę - uśmiechnął się chłopak - Poznamy się i poćwiczymy.
Martin wyszedł. Ja z Jay'em próbowaliśmy skupić się na rozmowie, ale cały czas ktoś się na nas gapił.
- Jay, chodźmy do pokoju - zaśmiałam się - Wszyscy się na nas gapią.
Ruszyliśmy w stronę windy. Byliśmy w niej sami.
- Jestem twoim fanem - powiedział, stawiając mnie pod ścianą. Był niebezpiecznie blisko.
- Też jestem twoją fanką - powiedziałam, ale odpychałam chłopaka od siebie.
- Przepraszam - powiedział, odsunął się i uśmiechnął ciepło. Boże, ci aktorzy.
Wysiedliśmy z windy i udaliśmy się do mnie. Chciałam uniknąć niepotrzebnych rozmów, więc od razu wyciągnęłam scenariusz. Miałam 2 kopie, więc jedną rzuciłam Jay'owi. Usiadłam na jednym fotelu, a jemu pokazałam, żeby usiadał na drugim. Minęło kilka godzin, podczas gdy analizowaliśmy scenariusz i uczyliśmy się go. Była godzina 20. Bardzo szybko minęło.
- Jestem głodna - powiedziałam, odkładając scenariusz.
- A co powiesz na wypad na miasto? Pokażę ci LV... Martin będzie zadowolony, że promujemy film.
- Szkoda, że mój chłopak mniej - powiedziałam pod nosem tak, że nie usłyszał - Dobra, to poczekaj, idę się przebrać i ogarnąć fejs.
- Tylko pamiętaj. Jesteśmy w Las Vegas. Nie idziemy na galę.
- Jaaaaaaaay ! - wydarłam się - Nie wiem co ubrać.
Przyszedł do mnie i wybrał mi to <klik>. Jeszcze przed wyjściem dostałam smsa od Louisa.
Nie szalej za bardzo ;* Chłopcy pozdrawiają. kocham <3
Odpisałam mu
Idę na miasto z Jay'em. Pokaże mi LV, odezwę się jutro ;* 
Byłam pewna, że Louis będzie zły... Ja sama bałam się, co może się zdarzyć w Las Vegas.. Wyszliśmy z Jay'em z hotelu, gdzie czekali paparazzi. Ktoś musiał dać znać, że tu jesteśmy. Wsiedliśmy do samochodu Jay'a i odjechaliśmy.
- Gdzie jedziemy? - spytałam zaciekawiona.
- Wywiozę cię za LV i zgwałcę - powiedział, ale widząc mój przerażony wzrok dodał - Żartuję. Sama mi się oddasz.
- Coo? - zrobiłam jeszcze większe oczy.
- Przecież żartuję, jedziemy do takiej jednej restauracji. - uśmiechnął się.
Po wielominutowych korkach dojechaliśmy. Skapnęłam się, że jest to vipowska restauracja, bo stoi kilka paparazzich. Weszliśmy do środka, ładnie się uśmiechając. Zamówiliśmy coś i czekaliśmy... i czekaliśmy i czekaliśmy i się doczekaliśmy. Zjedliśmy i Jay poprosił o rachunek. Wyciągnęłam portfel, żeby zapłacić za siebie, ale nie pozwolił mi.
- Daj spokój. Zaprosiłem cię - zapłacił, po czym wyszliśmy. - Idziemy się przejść?
- Jasne. - zostawiliśmy auto i ruszyliśmy w jedną stronę. Paparazzi za nami. - Im to się nie nudzi? - zaśmiałam się.
- Myślałem, że jesteś przyzwyczajona.
- Bo jestem. Po prostu zastanawiam się, czy tak im się chce.
Szliśmy kawałek w ciszy.
- O czym myślisz? - spytał, widząc, że się nie odzywam.
- O Las Vegas. I o Londynie. Podoba mi się tu cholernie, ale jestem jeden dzień i już tęsknię za moim chłopakiem...
- Za Louisem??
- Tak. I za chłopakami. Dobra, nie ważne. Nie będę się dołować. Jestem w LV, mieście hazardu.
- Dobre podejście. Byłaś kiedykolwiek w kasynie?
- Nigdy - przyznałam się.
- To jak skończymy kręcić film, to pójdziemy na kilka dni do kasyna. Wynajmiemy pokój w hotelu i będziemy jak prawdziwi hazardziści.
- Haha, no dobra. Zawsze mi się to marzyło ! - zaśmiałam się.
- Masz ochotę na piwo? - spytał, zatrzymując się przy barze.
- Mam. A co z samochodem?? - spytałam.
- Mój brat po nas przyjdzie. Mieszka tu niedaleko. Ale ty nie masz skończonych 21 lat - zaczął się ze mnie śmiać.
- Nieważne, chodź.
Wypiliśmy po piwie. Kiedy skończyliśmy, była godzina 1 w nocy. Jay zadzwonił po brata, który odwiózł nas do domu ( mnie do hotelu ).
~~~ miesiąc później~~~
Wyszłam z hotelu, gdzie czekała już na mnie biała limuzyna. Kolejny dzień na planie. Dobrze się tam bawiłam. Ekipa była fajna, mimo, że większości aktorów nie znałam. W limuzynie czekał już Jay. Przywitaliśmy się całusem w policzek. 
Dzień na planie był taki jak zwykle. Kiedy jechaliśmy już do domu, Jay dostał telefon.
- Co? [...] kurwa mać ! Jak to?! [...] Dobra, znajdę sobie nocleg - i się rozłączył.
- Co jest? Jaki nocleg? - spytałam.
- W moim mieszkaniu nie ma prądu, ogrzewanie nie działa i tak dalej. I nie mogę tam spać, bo będą to ogarniać. A brat jest za miastem. Ja pierdolę.
Podjechaliśmy pod mój hotel.
- Chodź - uśmiechnęłam się do niego - Przygarnę cię na noc.
- Serio?
- Jasne - zaśmiałam się.
Weszliśmy do mojego apartamentu.
- Rozgość się.
Wysłałam Jay'a do łazienki, a sama usiadłam przy twitterze. Zastanawiałam się, czy powiedzieć Louisowi, że Jay u mnie nocuje. Może się nie dowie? Postanowiłam zaryzykować. Najwyżej Louis ze mną zerwie. Jay wrócił z łazienki w samym ręczniku.
- Nie mam w czym spać. Muszę nago.
- Psssss. Pozwoliłam ci spać w moim łóżku tylko dlatego, że nie mam kanapy. Ale załóż coś. Teraz ja idę do łazienki.
Kiedy wyszłam w piżamie, Jay leżał już w moim łóżku. Na szczęście był ubrany. Miał bokserki i koszulkę.
- Nie wiem, jak ty, ale ja idę spać - zgasiłam światło i położyłam się z jednej strony łóżka, licząc, że Jay będzie grzecznie leżał z drugiej strony.
Niestety się pomyliłam. Jay przysunął się do mnie. Objął mnie. Pięknie pachniał. Boże, jak ten chłopak mnie pociągał. Zaczął mnie całować po szyi, aż dotarł do ust. Nie wiem, czemu to robiłam, ale odwzajemniłam jego pocałunek. Był coraz bardziej namiętny. Ręka Jaya powędrowała pod moją koszulkę. Dlaczego ja to robiłam? Dlaczego właśnie zdradzałam najlepszego chłopaka na ziemi? Obudziłam się, ale nie otwierałam jeszcze oczu. Skapnęłam się, że jestem nago. Naprawdę to zrobiłam. Zdradziłam Louisa. Z moich przymkniętych powiek popłynęły łzy. Otworzyłam oczy i się podniosłam. Nie wierzyłam w to co zobaczyłam.
- Louis - szepnęłam, widząc zapłakanego chłopaka, siedzącego na fotelu.
- Chyba dobrze się bawisz w Las Vegas - powiedział i wyszedł. 
Założyłam pierwsze lepsze ubrania i ruszyłam za nim. Jay jeszcze spał. Wybiegłam przed hotel za chłopakiem.
- Louis ! - krzyczałam przez łzy. - Kocham cię ! Kocham cię najbardziej na świecie. To był tylko raz ! Proszę, wybacz mi !
Louis wsiadł do taksówki i odjechał.
- Louis ! - krzyczałam, za odjeżdżającym chłopakiem. Chuj, że paparazzi robili mi zdjęcie. Z hotelu wyszedł Jay.
- Co jest? - spytał zaspany.
- Nie odzywaj się do mnie - wrzasnęłam - Wszystko mi spierdoliłeś ! Nie chcę cię znać ! Wracam do Londynu! - krzyknęłam i udałam się w kierunku hotelu.
- Jak to?? A co z filmem?
- W dupie mam film - mówiłam, cała zaryczana.
Weszłam do hotelu, przed drzwi apartamentu wyrzuciłam wszystko, co Jaya. Ubrałam się i zaczęłam się pakować. W międzyczasie zadzwoniłam do Harriet.
- Cześć, co jest? - spytała wesołym głosem.
- Potrzebuję bilet do Londynu - mówiłam zaryczana.
- Co się stało? - przejęła się.
- Nie chcę znać Jay'a, nie chcę tego filmu, nie chcę tego pieprzonego Las Vegas !!
- Czekaj, sprawdzę, kiedy jest najbliższy samolot z wolnymi miejscami. O 10.  Którą masz teraz?
- 7:30.
- To leć na lotnisko, ja wszystko załatwię. - powiedziała i się rozłączyła.
Spakowałam wszystko, wymeldowałam się i taksówką pojechałam na lotnisko. Nie obchodziło mnie teraz nic. Nie obchodziło mnie, co z filmem. Chciałam po prostu być u siebie w Londynie. Wiedziałam, że Louis mi nie wybaczy. O 10 wsiadłam do samolotu, a za parę godzin byłam już w Londynie. Na lotnisku czekała na mnie Harriet z Chrisem. Rzuciłam się przyjaciółce na szyję. Na lotnisku było mnóstwo paparazzich. Postanowiłam udzielić im wywiadu. Może akurat Louis obejrzy.
- Co się stało? Lexy, dlaczego wróciłaś do UK?
- Jestem dziwką, zdradziłam Louisa. Wiem, że Lou mi nie wybaczy, ale nie chcę już widzieć Jaya na oczy. Pierdolę film, chcę być teraz z Harriet. Londyn jest moim domem i nie mam zamiaru już stąd wyjeżdżać - mówiłam, rycząc.
- Zdradziłaś Louisa z Jayem McCoyem?
- Tak.
Wróciłam do domu i rzuciłam się na łóżko. Cały czas ryczałam. Wiedziałam, że straciłam Louisa, a co za tym idzie chłopaków na zawsze.
~~~~~~~~~~~~
Szczerze mówiąc, to rozdział mi się nie podoba. Miał być zupełnie inny, bardziej dramatyczny xd
Ale już tak wyszło. Piszcie w komentarzach, co sądzicie o tym rozdziale (tak wiem, nie umiem pisać smutnych scen i zapewne na nikim nie wywarł ten rozdział wrażenia xd)
Spóźnione HAPPY BIRTHDAY, HARRY !!! <3