Było:

sobota, 31 grudnia 2011

Rozdział piąty (część I)

Rano, kiedy się obudziłam, ujrzałam zacieszającą mordę Louie'go.
- Czego się szczerzysz? - powiedziałam, podnosząc się na rękach.
- Bo jesteś zajebista w łóżku. - strzelił jeszcze jednego smajla.
A no tak - byłam naga. I na dodatek strzeliłam buraka. Spojrzałam na zegarek. 10. Pora wracać do domu. Wygrzebałam się z łóżka, ale Louis pociągnął mnie i takim cudem znów wylądowałam na nim. Zanim się ubrałam, pan Marchewka jeszcze dobrze mnie wyruchał (xd). Zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy siedzieli przy stole i jedli, tylko Liam zamiast jeść, miał głowę na stole i... spał?
- Payne - wydarłam się, a on podniósł głowę jak oparzony - Co ci?
- Jeszcze się pytasz? - powiedział nieprzytomny - Całą noc was słyszałem. To naprawdę nie było fajne. W końcu wylądowałem w łóżku Zayna.
- Słucham? - mulat zakrztusił się sokiem - Jak to w moim łóżku?!
- No, zanim się obudziłeś, wróciłem do siebie. Gadałeś przez sen, więc też się nie wyspałem.
- Co mówiłem? - spytał zawstydzony Zayn.
- Że nie powinni cię wywalić ze szkoły za ruchanie Katy w szkolnym kiblu. - Liam spojrzał na niego z miną WTF?
- Co? - krzyknęliśmy wszyscy razem.
- No co? - spytał Zayn, jakby nigdy nic. - Z jednej szkoły wyleciałem za bójki, ale w drugiej bójki, to tylko przykrywka.
- A że mamy dzisiaj wywiad, to się kurwa nie wyśpię ! - wydarł się Liam i odszedł od stołu, siadając przed telewizorem.
- To co jemy? - spytałam, nie przejmując się Liamem.
- Zrobiłem naleśniki - wyszczerzył się Harry.
Ja podeszłam, wzięłam naleśniki i dałam mu buziaka w poliko, na co Louis położył się na ziemi i zaczął płakać.
- Harry jest mój - mówił z płaczem.
Hazza podszedł do niego, pomógł mu wstać i dał mu namiętnego całusa w usta. Strasznie rozbawił mnie ten widok. Do tego akurat siedziałam z telefonem w ręce, więc zrobiłam im zdjęcie. Nie skapnęli się i wrócili wszyscy do jedzenia. Zjadłam naleśniki, które były pyyyyyyszne i zaczęłam się zbierać.
- Odprowadzić cię? - spytał Lou.
- Nie - zaśmiałam się - znam drogę.
- Ale paparazzi i fanki...- zaczął, ale mu przerwałam.
- Poradzę sobie.
Pożegnałam się z chłopakami i ruszyłam w stronę mojego domu. Paparazzi zadawali mi mnóstwo pytań, a fanki krzyczały, że jestem fajna, że mnie zabiją, że mam szczęście etc. Szłam, cały czas grzebiąc w telefonie. Napisałam:
"Muszę przyznać, że @Harry_Styles robi najlepsze naleśniki ever !"
Za chwilę Lou mi odpisał:
"@LexyDrake na szczęście @Harry_Styles jest MÓJ i tylko mój !"
Odpisałam mu:
"@Louis_Tomlinson To jego sobie ruchaj !".
Wiedziałam, że to było głupie, ale w końcu jesteśmy dorośli.
"LexyDrake Nieeee ! Nie każ mi ruchać @Harry_Styles ! Jesteś w tym lepsza niż on ! Bierz sobie go i jego naleśniki! Ale on nie umie...
Weszłam do domu, przywitałam się z Harriet i Chrisem, którzy jedli śniadanie i weszłam na komputer, żeby odpisać Louisowi. Zoaczyłam tweeta Hazzy.
"Louis_Tomlinson Nie jestem taki zły. ;( Ostatnio ci się podobało ;( "
Napisałam tylko:
"Louis_Tomlinson @Harry_Styles lol".
Zamknęłam laptopa i poszłam do Harriet, u której nie było już Chrisa.
- To co z tym Louisem? - spytała - Jesteście razem?
- Tak - uśmiechnęłam się - A co z Chrisem?
- Fajny jest. Ale nie jesteśmy razem. Chcesz coś na śniadanie?
- Nie, jadłam. Hazza zrobił naleśniki. - uśmiechnęłam się na samą myśl, że mam to zdjęcie, na którym wyglądają, jak się całują.
- Jak spędziłaś noc? Miło było? - uśmiechnęła się, podchodząc do TV i włączając jakiś kanał, po czym zaległa na kanapie.
- Bardzo. - pomyślałam o tym, jaki Louis jest zajebisty.
Poszłam po laptopa, z którym usiadłam obok Harriet. Wstawiłam zdjęcie Hazzy i Louie'go na twitpica z podpisem "Tak godzi się "Harry_Styles & @Louis_Tomlinson . Cute xxx." Za chwilę komentarz Louisa "Zabiłbym cię, gdyby nie to, że cię kocham ! No i bardzo ładnie wyszliśmy <3". Potem odezwał się Harry "Tak, rzeczywiście ładnie wyszliśmy. Ale to zdjęcie zdecydowanie upiększa tego buziaka!"
~~~~~~~~~~
Wybaczcie, że takie jakieś nijakie, ale chyba można mi to wybaczyć, skoro napisałam to o 2 w nocy, nie?
<3

piątek, 30 grudnia 2011

Rozdział czwarty

- Idziemy na pizzę? - spytał Niall. Jechałam z chłopakami.
- To wy idźcie, a my z Louisem pójdziemy do was - uśmiechnęłam się, a w oczach Louisa zauważyłam iskierki.
- Okeeeej - powiedział Harry - To napiszcie, jak skończycie i będziemy mogli wrócić.
Zatrzymaliśmy się pod domem chłopaków, gdzie czekało na nas mnóstwo paparazzich. Wysiedliśmy z limuzyny. My z Louisem pokierowaliśmy się w stronę domu, a chłopacy poszli w stronę pizzerii. Paparazzi zagrodzili nam wejście do domu. Próbowaliśmy się przepchać, ale oni nie dawali za wygraną.
- Odsuńcie się kurwa - warknął Louis, a oni posłusznie przesunęli się.
Weszliśmy do domu.
- Czemu przeklnąłeś? - spytałam, zdejmując kurtkę.
- Bo mnie wkurzyli - uśmiechnął się - Głodny jestem.
- Zamawiamy pizzę? - powiedziałam, siadając na kanapie.
- Jasne - powiedział, po czym wyjął telefon i wybrał numer, po czym zamówił pizzę. - Zaraz wracam.
Louis wyszedł, ale po chwili wrócił z butelką czerwonego wina i dwoma kieliszkami, a ja się szeroko uśmiechnęłam
- Do pizzy powinno być piwo, ale wino chyba bardziej romantycznie - po tych słowach uśmiech zniknął z mojej twarzy - Co jest?
- Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz? - powiedziałam, kiedy usiadł obok mnie.
- Niestety tak - jego twarz zmieniła wyraz.
- Louis - zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Nie, ja mówię. Jesteś dla mnie ważna, strasznie ważna. Dlaczego chcesz się tylko przyjaźnić? Boisz się, że co? Że nie będziesz miała dla mnie czasu? Ja też mam napięty harmonogram. Zrozumiem, jeżeli nie odbierzesz, czy nie odpiszesz na smsa.
- Lou - powiedziałam ze łzami w oczach. On się do nie przybliżył. Już miał mnie pocałować, kiedy... zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Teraz? - powiedział, po czym wstał. Za chwilę wrócił z wielkim kartonem pizzy i miną... jakby ktoś umarł.
Wzięliśmy się za pizzę, popijając wino. Nie wracaliśmy już do tej rozmowy. Śmialiśmy się.
- Smaczna ta pizza, kocham cię - powiedział, a ja zaczęłam się krztusić.
- Słucham? - spytałam zaskoczona.
- Smaczna ta pizza. - powiedział speszony.
- To potem.
- Przepraszam - powiedział cicho. - Ale cię kocham.
Odłożyłam pizzę i poszłam do łazienki bez słowa. Usiadłam pod ścianą i myślałam nad tym, co powiedział mi Louis. Ja też coś do niego czułam. Coś głębszego niż zwykła przyjaźń. Poczułam, że po moim policzku spływa jedna łza. Wytarłam ją, przejrzałam się w lustrze i wróciłam do Louisa.
- Oglądamy jakiś film? - spytałam, a on tylko patrzył na mnie, jak na idiotkę.
- Eeee, jasne. Wybierz coś.
Podeszłam do półki z filmami. Wybrałam "Love Actually". Widziałam milion razy, a i tak to kocham.
- Ulubiony film Hazzy - zaśmiał się Lou i włączył.
Nie minęło 10 minut, a ja już przestałam oglądać. Wpatrywałam się w Louisa i myślałam o tym, co do niego czuję.
- Co się tak patrzysz? - spytał, zatrzymując film.
- Ja ciebie też - wyszeptałam.
- Słucham? - tym razem Louis się zakrztusił własną śliną.
- Po co mam to ukrywać? Czuję do ciebie coś więcej. - powiedziałam, przysuwając się do niego.
Louis przybliżył się do mnie i za chwilę leżeliśmy już na kanapie, całując się. Poczułam, że Louis wkłada ręce pod moją bluzkę. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. Za chwilę byłam już bez bluzki. Zaczęłam rozpinać jego koszulę, która też za chwilę wylądowała na podłodze. Louis dobrał się do mojego rozporka. A kiedy byłam już bez spodni, usłyszeliśmy, że otwierają się drzwi. Spojrzeliśmy na siebie przerażeni. Nie zbierając nawet ubrań pobiegliśmy do sypialni Louie'go. On zakluczył drzwi, po czym wróciliśmy do poprzedniej czynności. Usłyszeliśmy z dołu śmiechy i jakieś krzyki typu "nie wytrzymali 10 minut". Najlepszy był jednak krzyk Nialla "I nie zjedli pizzy!!!!". Domyśliłam, się, że jak zejdziemy, pizzy już nie będzie. Za chwilę obydwoje byliśmy naked . Louis całował mnie po całym ciele. Za chwilę powoli jednak we mnie wszedł.
- Lou, twoja mama przyszła!! Zostawiam wam ubrania pod drzwiami. - powiedział Harry, który stał pod drzwiami.
- On kłamie - powiedział Louis, przyspieszając swoje ruchy.
Było mi dobrze z Louisem. W pewnym momencie głośno krzyknęłam i zgięłam się w pół. Louis się uśmiechnął. Jestem pewna, że było nas słychać na dole. Kiedy skończyliśmy, on otworzył drzwi i wziął nasze ubrania, które tam leżały. Ubraliśmy się, już chciałam wychodzić, kiedy Louis przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Puść mnie, idioto - zaśmiałam się.
- Nie - powiedział, ale ja mu się wyrwałam i pobiegłam na dół, gdzie stanęłam jak wryta.
- Nie uciekniesz mi - krzyczał, biegnąc za mną, ale zaraz też stanął jak wryty - Mama ?!
- Cześć Louis - zaśmiała się kobieta. - Chyba dobrze się tam bawiliście. Ty jesteś Lexy, tak?
- Tak - powiedziałam, prawdopodobnie czerwona.
- Czemu mi nie powiedzieliście? - wydarł się.
- Mówiłem - zaśmiał się Harry - Ale byłeś zbyt zajęty.
- No tak - zwróciłam się do Louisa. - Coś tam mówili.
- No... Co tu robisz, mamo? - Louis strzeli banana.
- Wpadłam Ci powiedzieć, że przyjechała babcia Maggie. Jak byś miał czas, to wpadnij do nas. Ja już pójdę. Miło było cię poznać Lexy.
- Panią też - kobieta wyszła.
Spojrzałam na Louisa morderczym wzrokiem.
- No co? - powiedział speszony - Myślałem, że kłamią, jak zawsze.
- Nieważne - powiedział Harry - oglądamy to "Love Actually"?
- Jest 20 - powiedziałam - Muszę powoli się zbierać.
- Zostań u nas - Niall zrobił minę kota ze Shreka - na noc?
- Nie wiem. - trochę się wahałam.
- No co? Niewygodne ma Louis łóżko? Sam tam nieraz spałem. Fajnie było - powiedział Harry, patrząc z pożądaniem na Louisa.
- Nie wiem, jakie jest łóżko. Nie skupiałam się na tym - pokazałam mu język, a wszyscy zaczęli się śmiać - Dobra, zostanę, ale napiszę Harriet.
- Będzie seks !! - wydarł się Louie, a my wszyscy spojrzeliśmy na niego, jak na debila - Sorki, emocje.
- Nie będzie żadnego seksu - zaśmiał się Liam - Mam sypialnię obok ciebie. Błagam, nie róbcie mi tego !
Napisałam do Harriet, że zostaję u chłopaków i że może zaprosić Chrisa. Kiedy obejrzeliśmy "Love Actually" i jeszcze jeden inny film, poszliśmy grzecznie spać... No, prawie ;)
~~~~~~~~
Rozdział nie wyszedł taki, jak chciałam, ale już trudno ;d Nie podoba mi się :/
Obiecuję, że następny będzie lepszy ;)
Jeżeli chcecie być informowani na twitterze - pisznie nicki w komentarzu, ew. piszcie do mnie na tt ( @alicjaaloves1D )

wtorek, 27 grudnia 2011

Rozdział trzeci

Oglądałyśmy z Harriet telewizję. Chciałam napisać do Louisa, czemu się tak wkurzył, ale przecież nie miałam jego numeru. Weszłam więc na twittera i napisałam "@Louis_Tomlinson Czemu się wkurzasz? To ich życie, mogą sypiać z kim chcą." Zaraz dostałam prywatną wiadomość od Louisa, żebym podała mu swój numer telefonu. Tak, genialna Lexy i genialny pan Marchewka wcześniej o tym nie pomyśleli. Wysłałam mu ten numer i zaraz dostałam smsa, czy może wpaść na marchewkę. Napisałam, że czemu nie i że czekam.
- Lexy, pamiętasz, że masz dzisiaj wywiad?
- Fuck - przeklnęłam pod nosem - O 17, nie?
- Tak. Jest 15. Zrobię jakiś obiad, a ty w tym czasie możesz iść się ogarnąć.
- Dobra, ale zrób coś z marchewkami, bo Lou zaraz tu będzie. - zaśmiałam się i poszłam pogrzebać w szafie.
Przebierałam się kilka razy. Kiedy stałam w staniku i gaciach, usłyszałam za sobą głos.
- Ładnie wyglądasz - powiedział Lou i jakby nigdy nic usiadł na moim łóżku.
- Louis ! - krzyknęłam - Nie wiem, czy zauważyłeś, ale stoję prawie nago - okryłam się kocem, który leżał na łóżku.
- Zauważyłem - wyszczerzył się - I bardzo mi się to podoba. Weź ten koc.
- Spadaj. Ale skoro już jesteś, to możesz znaleźć mi coś do ubrania. - powiedziałam skrzywiona.
- Jak dla mnie, to możesz nie zakładać nic.
- Wiem, że mieszkając z Harry'm można się przyzwyczaić, że chodzenie nago po domu jest jak najbardziej normalne, ale nie tutaj.
- Nie jesteś nago. Chociaż zaraz możesz być - poruszał znacząco brwiami.
- Louis, tu zboczeńcu, wybierz mi ubrania !
Louis wybrał mi jakieś ciuchy i poszliśmy na obiad. Louis powiedział, że jedzie z nami na wywiad. Stwierdził, że chłopaki też chętnie przyjdą, więc do nich zadzwonił. Kiedy byliśmy już pod studiem, gdzie miał się odbyć wywiad, czekali już chłopcy. Podeszliśmy do nich. Harry i Louis przywitali się gorącym pocałunkiem. Serio. Już widzę, co to będzie jutro w gazetach. Weszliśmy do środka. Chłopacy usiedli na widowni, a ja usiadłam na kanapie obok prezenterki. Jeden koleś odliczał od dziesięciu czas kiedy wejdziemy na wizję.
- Witaj, Lexy, bardzo ładnie dziś wyglądasz - powiedziała prezenterka, Megan - Sama wybierałaś ubrania?
- Nie - zaśmiałam się - Ktoś mi pomógł.
- Niech zgadnę. Twoja menadżerka Harriet??
- Nie, Harriet gotowała obiad. - uśmiechnęłam się - Ubrania wybrał mi marchewkowy bałwan.
- Masz na myśli Louisa Tomlinsona? - zaśmiała się.
- Tak, marchewkowy bałwan. Ale jak to się stało, że to on wybrał mi ubrania, zachowam dla siebie.
- To może chociaż powiesz nam, jak to się stało, że się zaprzyjaźniliście? A tak właściwie jesteście razem? Bo dzisiaj rano zrobiłaś video chata z fanami i jednoznacznie coś z niego wynika.
Pomyślałam chwilę o tym, jak błagali mnie, żebym udawała dziewczynę Louiego. Potem spojrzałam na niego, siedzącego na widowni.
- Tak, jesteśmy razem - uśmiechnęłam się szeroko do kamery.
- To szczęścia wam życzę ! A jak to się stało? Od kilku miesięcy powtarzałaś, że nie lubisz tego zespołu.
- O nie ! Moment - zaprotestowałam - NIGDY nie powiedziałam, że ich nie lubię. Mówiłam tylko, że nie jestem ich fanką i się nimi nie jaram. I tak jest w dalszym ciągu. Nie podziwiam chłopaków za ich głos czy wygląd sceniczny. Jestem z Louisem dlatego, że polubiłam jego osobowość, a nie głos, czy wygląd. Nie jestem aż taka płytka - zaśmiałam się.
- Przepraszam w takim razie - powiedziała, a ja się uśmiechnęłam z miną "no problem". - To powiedz nam, jak to się stało, że jesteście razem.
- No więc. Moja menadżerka i ich menadżer, pozdrawiam parę kochanków, nie przerywaj - powiedziałam, widząc, że Megan otwiera usta - Stwierdzili, że muszę udawać dziewczynę któregoś z chłopaków. I tak wyszło, że jest to Louis. Potem gadaliśmy trochę i tak wyszło, że się polubiliśmy. No i to na tyle.
- A tak między nami - powiedziała, po czym szepnęła mi na ucho, zakrywając mikrofon - Ma dużego?
- Nie wiem - zaśmiałam się głośno - Nie spałam z Louisem, więc nie wiem, czy ma dużego.
- No to mam nadzieję, że w przyszłym wywiadzie odpowiesz mi na to pytanie.
- Ja też mam taką nadzieję - usłyszeliśmy głos z widowni. Tak, Louis znowu się wydurnia.
- Moment - powiedziała Megan - Czy to One Direction siedzą na widowni? Chodźcie tutaj, chłopacy.
Chłopcy z uśmiechem podeszli do nas. Usiadłam na kolanach Louisa, bo miejsca było mało.
- Zajebię cię - powiedziałam mu na ucho.
- Też cię kocham. - odszepnął mi, a ja zmierzyłam go wzrokiem.
- Co tak tam szepczecie? - spytała Megan ze śmiechem.
- Lexy mi powiedziała, że chce sprawdzić czy mam dużego penisa - powiedział Louis z bananem na ryju.
- Najpierw, to ty mi musisz marchewki odkupić - powiedziałam ze śmiechem.
- To co? Po wywiadzie jedziemy do sklepu, kupujemy marchewki, a potem do mnie, czy do ciebie? - spytał znowu z bananem na ryju.
- Spadaj. Już ci na dzisiaj wystarczy. Widziałeś mnie prawie nago. - powiedziałam, po czym pomyślałam "ups".
- Nie moja wina, że się nie zakluczasz, jak się przebierasz.
- Bo się puka ! A weź już się przymknij, zboczeńcu nałogowy !.
Pogadaliśmy jeszcze trochę, po czym wywiad się skończył. Wsiedliśmy do samochodu.
- To co? U mnie czy u ciebie? - szepnął mi Louis.
~~~
Wiem, że krótki, ale napisanie tego rozdziału było wymuszone !!
Żegnam się, do następnego.
No i komentować ! <3

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Rozdział drugi

- Ale... - odezwał się.
- Nie ma żadnego "ale", Louis. Ja jestem aktorką, ty jesteś piosenkarzem. Nie możemy być razem, ja muszę się skupić na karierze. Możemy się przyjaźnić, ale nic więcej, rozumiesz? - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Ale...
- Rozumiesz? - podniosłam głos, a on nic nie powiedział, tylko pokiwał głową.
- Chodź na tosta - dodałam, wchodząc do kuchni.
Zjedliśmy po toście. Postanowiliśmy z Louisem, że wejdziemy sobie na twittera i zobaczymy, co o nas piszą. Louis postanowił coś napisać.
"Zawsze zastanawiałem się, co jest fascynującego w spotkaniu z nami. Teraz już wiem, co to znaczy spotkać swojego idola @Lexy_Drake "
Potem ja weszłam i mu odpisałam.
" @Louis_Tomlinson Nawet się nie łudź, że napiszę coś podobnego xd"
Louis znowu się zalogował i mi napisał.
" @Lexy_Drake I tak wiem, że mnie lubisz. "
Nagle zobaczyliśmy, że Harriet dodała tweeta.
" Debilizm. @Lexy_Drake i @Louis_Tomlinson siedzą razem w pokoju, a i tak piszą na twitterze. D E B I L I Z M !!"
Zaśmialiśmy się.
- Idziemy na spacer? - spytałam, zaskakując samą sisbie.
- Jasne. - uśmiechnął się.
- To czekaj. Idę się przebrać, a ty zobacz, co o nas piszą w necie.
Wygrzebałam z szafy to <klik>. Zrobiłam nowy makijaż i wróciłam do Louisa.
- Wow - powiedział - To znaczy... ładnie wyglądasz.
- Dzięki - zaśmiałam sie - To co o nas piszą?
- Że miłość kwitnie - uśmiechnął się szeroko.
- Typowe. To co, idziemy ?
Spakowałam do torby wszystko, co potrzebne i wyszliśmy. Pod moim domem dopadli nas paparazzi. Całą drogę szli za nami. Ale my się nimi nie przejmowaliśmy i gadaliśmy.
- Gorąco mi - powiedziałam.
- To co? Lody? Akurat jesteśmy obok cukierni - zaśmiał się.
- Jasne. Ale chodź do środka, tam nie wejdą.
Weszliśmy do budynku i zamówiliśmy po trzy gałki lodów. Oczywiście Louis płacił. Usiedliśmy jak najdalej od okna, ale to nie dało nam spokoju, bo co chwilę podchodzili do nas ludzie i prosili o autograf. Kiedy już rozdaliśmy autografy mieliśmy chwilę, żeby pogadać.
- Czemu nas nie lubisz? - spytał nagle.
- Czemu nie dasz mi spokoju? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Chcę wiedzieć. Od zawsze prowadzimy wojnę, mimo, że my nie wiemy dlaczego.
- Nie my, tylko nasi fani - powiedziałam sarkastycznie. - Ja tylko powiedziałam, że nie jestem waszą fanką. Jak mnie zapytali, to powiedziałam, że was nie słucham no !
- Seksownie wyglądasz, jak tak liżesz tego loda - powiedział głośno, że kilka osób się odwróciło.
- Dziękuję? - powiedziałam krztusząc się.
- Zrobiłaś się czerwona - zaśmiał się, a ja zawstydziłam się jeszcze bardziej.
- Przestań ! - krzyknęłam. - Wracamy do domu?
- Do mnie czy do ciebie? U mnie nikogo nie ma, jakby co.
- Louis ! - powiedziałam wstając - Idziemy do mnie. Powiedziałam Harriet, że będę później, ale chyba jest w domu.
Paparazzi znowu się doczepili.
- Udzielcie nam wywiadu ! - krzyknął jeden - Kilka pytań.
Spojrzeliśmy na siebie z Lou z miną "ok". Zatrzymaliśmy się i słuchaliśmy pytań.
- Jak to się stało, że się zaprzyjaźniliście?
- No stało się - powiedział Louis.
- Laxy, czy Louis jest zboczony? - zapytał jakiś koleś, a ja się musiałam zastanowić. Przypomniałam sobie to jak mi powiedział, że ma wolną chatę i że seksownie wyglądam jedząc loda..
- Tak ! - powiedziałam ze śmiechem, a on spojrzał na mnie z miną "WTF?" - No co? Mówię prawdę!
- Przespaliście się ze sobą?
- Eeee nie - powiedział zmieszana.
- Nie było czasu. Ale wszystko przed nami. - powiedział, po czym zwrócił się do mnie - To co? Idziemy do mnie? Mówiłem, że mam wolna chatę.
- Mówiłam, że jest zboczony - zaśmiałam się - Możemy już iść?
- Ostatnie pytanie ! Czy Louis zjadł ci marchewki? - zapytał koleś, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tak, całą miskę. A teraz dajcie nam chociaż w spokoju dojść do domu. - powiedziałam i odeszliśmy.
Mimo naszego zdziwienia, zostawili nas w spokoju, a my doszliśmy do mnie. Weszliśmy, a Harriet nie było nigdzie. Pewnie siedziała u siebie. Usiedliśmy na kanapie, nie włączając ani komputera, ani telewizora. Nawet nie gadaliśmy. Po prostu sobie siedzieliśmy. Nagle z pokoju Harriet wyszedł w samych bokserkach...
- Chris?! - wydarł się Louis.
- Co ty tutaj robicie? Mieliście iść na spacer - powiedziała Harriet, stając w drzwiach. Była w bieliźnie.
- Chris, kurwa... Jesteś moim menagerem i mieliśmy załagodzić sprawę z Lexy, a ty posuwasz jej menagerkę?! No, miło. Pa, Lex - powiedział i wyszedł, a za nim Chris, który ubrał się w rekordowym tempie.
- Sorry - zaczęła Harriet - Nie wiedzieliśmy, że wam to przeszkadza.
- No spoko. - zaśmiałam się - A było chociaż fajnie?
- Zajebiście.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że strasznie krótkie, ale nie chce mi się... :/
KOMENTOWAĆ !!!

sobota, 24 grudnia 2011

Rozdział pierwszy

- No więc. Wczoraj Chris powiedział mi przez telefon, że dobrze by było, gdybyś udawała, że jesteś dziewczyną jednego z chłopaków - powiedziała Harriet.
- Nie ma mowy! - krzyknęłam.
- Już się zgodziłaś - krzyknął Harry.
- Ile masz lat, co? - zwróciłam się do niego - Nie wiedziałam, na co, więc się zgodziłam
- No weeeeeź. Bądź trochę w naszej paczce, polubisz nas - powiedział Louis.
- Nie ma mowy. I zostaw kurwa te marchewki ! - podniosłam głos, po czym zwróciłam się do przyjaciółki - Czemu dałaś mu te marchewki? Miałam zamiar je zjeść na śniadanie, a on wpierdolił całą miskę!
- On tak ma - powiedział Chris - Lexy, proszę, zgódź się! Udawaj trochę dziewczynę jednego z nich ! Masz szczęście, bo wszyscy są singlami i masz prawo wyboru - zaśmiał się.
- Lexy, proszę. Przyda Ci się to. - powiedziała Harriet.
- No zgoda. Ale nie długo.
- Tak ! - krzyknęli wszyscy razem.
- To co? Którego wybierasz? - powiedział Louis, wpierdalając MOJE marchewki.
- Jeżeli mogę coś zasugerować - wtrącił się Chris - Myślę, że odpowiednim kandydatem będzie Lou. Jest starszy no i... ładnie wyglądacie, jak się wkurzasz, że zjada twoje marchewki.
- No właśnie! - krzyknęłam - Zostaw już te pieprzone marchewki !
Po kilku minutach narady, stwierdziliśmy, że będę udawać dziewczynę Louis'a. Stwierdziłam, że mimo, że nie przepadam za nimi, muszę go poznać.
- Chodź, mój chłopaku - przewróciłam oczami i poszłam do mojej sypialni, a on za mną. - Musimy pogadać - powiedziałam, kiedy byliśmy sami.
- A nie mogliśmy przy nich? - spytał zmieszany.
- Nie. Żadnego całowania, macania, seksu i gwałtu - wyliczałam pokazując na palcach.
- Eee, ok? Ale wiesz, skoro mamy udawać parę, to musimy być wiarygodni - powiedział, przybliżając się do mnie. - Na szczęście jesteś dobrą aktorką.
- Na szczęście. - przybliżyłam się jeszcze bardziej do niego - Może uda mi się zagrać, że cię lubię. - dodałam i wstałam.
Zostawiłam go takiego zszokowanego. Już miałam wychodzić z pokoju, kiedy zagrodził mi drzwi.
- O co chodzi? - powiedział wkurzony.
- A o co ma chodzić?
- Nie lubisz nas, ok. Ale czemu udajesz, że chcesz mnie całować? Robisz mi nadzieję, po czym wstajesz i sobie idziesz! Ok, możesz sobie mnie obrażać, czy nie wiem co, ale nie rób mi nadziei, ok?
Jak on seksownie wyglądał, jak się tak wnerwiał. Nie no, nie mogę tak myśleć. W końcu go nienawidzę. Jednak w tym momencie nie wytrzymałam. Przybliżyłam się do niego. Nasze usta dzieliło kilka cm.
- Znowu robisz mi nadzieję? - powiedział, uciekając wzrokiem.
- Nie. Tym razem zwodzę siebie samą - przytknęłam moje usta do jego. On to odwzajemnił. Całowaliśmy się coraz zachłanniej. Nagle drzwi się otworzyły, a my odskoczyliśmy  od siebie.
- Co tu się dzieje? - powiedziała podejrzanie Harriet.
- Nic - powiedzieliśmy równo.
- Ha ! Całowaliście się - powiedziała.
- Ćwiczyliśmy - powiedział cicho Lou - Do zobaczenia.
Chłopacy wyszli, a ja zostałam z Harriet. Chodziłam jakaś nieprzytomna. Cały czas myślałam o tym, co się wydarzyło.
- Lexy, on ci się podoba, nie? - spytała w pewnym momencie Harriet.
- Nie, no co ty - zaśmiałam się. Chociaż w głębi duszy wiedziałam, że okłamuję przyjaciółkę.
- Ja wiem swoje. - idę zrobić jakieś śniadanie. - Chcesz tosta?
- Yep - powiedziałam, siadając z laptopem na kanapie - To rób tosta, ja robię video chat z fanami.
Dałam na twittera linka i po minucie było już pare tysięcy widzów. Odpowiadałam na różne pytania. W pewnym momencie do pokoju ktoś wparował.
- Musimy coś wyjaśnić - usłyszałam Louisa w drzwiach. Chciałam mu powiedzieć, że jestem na chacie, ale nie dał mi dojść do słowa - Mieliśmy udawać parę, a ty mnie całujesz. Ja całuję ciebie. Myślę o tym cały dzień. Wiem, że ty też, bo Harriet mi właśnie powiedziała. O co chodzi?
- Louis, ty marchewkowy bałwanie - wydarłam się - Właśnie jestem na  video chacie z fanami.
- Ups - powiedział i usiadł obok mnie. - Hej wszystkim. Tak, jest tak, jak powiedziałem. Mieliśmy udawać parę, żeby ogarnąć tą całą sytuację. Ale naprawdę się polubiliśmy.
- Kto polubił, ten polubił - dodałam.
- Nie marudź. Podobał ci się pocałunek w twojej sypialni. - powiedział i przybliżył się do mnie.
- Pa, Lexers - powiedziałam i zamknęłam laptopa. - Chyba się nabrali.
- Nabrali? Ja mówiłem poważnie. Cały ranek o tobie myślę. - mówił, patrząc mi w oczy.
- Ja o tobie też, ale wiesz jak jest. Ja was nie lubię i tak ma być.
- Wszystko się zmienia. Podobasz mi się - pocałował mnie, a ja to odwzajemniłam. Położyliśmy się się na kanapie. Louis leżał na mnie.
- Czyli nie chcecie tostów? - powiedziała Harriet, stojąca w drzwiach. Wyszła.
- Louis, nie - odepchnęłam go - Nie mogę sobie na to pozwolić. Ja się skupiam na karierze. Nie chcę wchodzić w stały związek. A niezobowiązujący seks też mnie nie interesuje.
~~~~~~~~~~~~
Jest pierwszy rozdział. Wiem, że krótki, ale brzuch mnie boli i idę spać :/

Bohaterowie & rozdział 0

    Hej, tu Alicja, właścicielka bloga http://1direction-mystory.blogspot.com/ . Postanowiłam rozpocząć nowe opowiadanie, ponieważ mam mnóstwo pomysłów, których nie mogę wprowadzić w tamto opowiadanie. Mam jednak nadzieję, że nie zaniedbam tamtego love story. ; )

Bohaterowie:


Alexandra Drake - ma 19 lat. Nie lubi, kiedy nazywa się ją Alexandra, woli Lexy. Tak też brzmi jej pseudonim artystyczny. Jest aktorką. Ma na koncie wiele filmów. Gra od najmłodszych lat. Nigdy nie fascynowała się zespołem One Direction. W wielu wywiadach powtarzała, że chłopacy mają przeciętny głos i jej nie jarają. Fani jej i 1D toczą wojnę. Mieszka z Harriet w jednym apartamencie.

Louis Tomlinson - ma 20 lat. Członek zespołu One Direction. Mimo, że Lexy nie jest ich fanką, on podziwia jej talent aktorski. Mieszka razem z chłopakami w domu, który razem kupili. Miłością jego życia jest Harry.

Harry Styles, Zayn Malik, Niall Horan, Liam Payne - pozostali członkowie 1D. (nie będę ich opisywać, ani wstawiać zdjęć - przecież ich znacie)


Harriet Smith - ma 26 lat. Jest najlepszą przyjaciółką Lexy i jednocześnie jej menadżerką, stylistką i makijażystką. Traktuje ją jak młodszą siostrę. Mieszka z Lexy.
~~~~~~~~~~
Leżę sobie na kanapie przed telewizorem. Jest to pierwsza wolna niedziela od... od nie wiem kiedy. Harriet postarała się, żebym dzisiaj mogła poleniuchować. Moja przyjaciółka dosiadła się do mnie.
- Co oglądamy?
- Nie wiem - powiedziałam wpychając popcorn do ust.
- Dawaj tego pilota - powiedziała Harriet i wyrwała mi pilota.
Skakała po kanałach, aż znalazła wywiad z One Direction.
- No weeeeeź - powiedziałam zniesmaczona.
- Czekaj, zaraz pewnie będzie coś o tobie.
I tak też się stało.
- Dużo mówi się o waszych relacjach z Lexy. Ale wy jeszcze tego nie skomentowaliście! W jednym wywiadzie Lexy powiedziała, że nie jest waszą fanką. Potwierdzała to w innych wywiadach. Dlaczego się nie lubicie?
- A skąd pomysł, że my jej nie lubimy? - powiedział jeden. - Zapytaj Louisa, on ci odpowie na to pytanie.
- Tak, prawda - powiedział, jak przypuszczam Louis - Lexy to bardzo utalentowana aktorka. Strasznie ją lubię. Nie mam pojęcia, czemu ona źle o nas mówi.
- Lubisz ją? Stary - zaśmiał się jeden z chłopaków - Na jej widok piszczysz jak Niall na Biebera. Ale wracając do Lexy: ja też ją lubię, ma dziewczyna talent i naprawdę nie wiemy, czemu ona nas obraża. Jeżeli Lexy byłaby w stanie nas oświecić, to dziękujemy.
Wywiad się skończył. Ciągle opychałam się popcornem.
- Lex, może pora wyjaśnić to zamieszanie? Idź gdzieś, powiedz, że nie masz nic do 1D, tylko po prostu nie jesteś ich fanką i tyle. Widziałaś co się dzieje na twitterze? Jest wielka wojna, bo wyzywasz jeden z najpopularniejszych angielskich zespołów. A nawet ja nie wiem, czemu ich nie lubisz!
- Harriet, po prostu ci chłopcy nie przypadli mi do gustu, rozumiesz ? Nie będę ukrywała tego, bo nie ma sensu. Nie lubię ich i już ! - powiedziałam wstając z kanapy - Idę spać.
Poszłam do mojej sypialni, potem do łazienki. Była godzina 23. Kiedy kładłam się, usłyszałam, że do Harriet dzwoni służbowy telefon. Czyli coś o mnie. Wygrzebałam się więc z łóżka i poszłam do niej.
- No wie pan... Może spotkamy się jutro? Lexy poznałaby szczegóły. I wtedy mogłybyśmy podjąć decyzję. [...] Dobrze, to w porze lunchu? [...] Jest pan wolny do 11 rano? To może odwiedzą nas panowie z rana? U nas w apartamencie? Zapraszamy. [...] W takim razie do zobaczenia. - powiedziała i rozłączyła się.
- Kto to? - powiedziałam, stojąc w drzwiach.
- A będziesz się gniewać? - powiedziała, przygryzając wargę.
- Mów !! - wydarłam się.
- Jutro o 9 rano będą One Direction z menagerem. Chcą załagodzić sprawę. Im też nie jest na rękę za afera. Jutro omówimy wszystko i albo się zgodzisz albo nie.
- No to ja mówię nie ! - powiedziałam.
- Zobaczymy. o 7:30 pobódka. Dobranoc - powiedziała i z uśmiechem pokierowała się w stronę swojego pokoju.
Ja zniechęcona wróciłam do łóżka. Zasnęłam od razu. Obudziła mnie o godzinie 7:30 Harriet. Tylko ona potrafi mnie budzić tak, że aż chce się wstawać. Ale nie dzisiaj. Harriet ubrała mnie tak: <klik>. Zrobiła mi też makijaż i uczesała mnie. Była godzina 8:30. Poszłam do łazienki. Kiedy wyszłam, przy stole siedziała już Harriet, a obok niej 6 facetów. 5 znanych mi gęb i jedna nieznana, czyli menager. Spojrzałam na nich zniesmaczona. Stałam tak. Nie wiedziałam co zrobić.
- Chodź tu - powiedziała Harriet.
- Zaraz - odpowiedziałam jej i podeszłam do telewizora, gdzie włączyłam jakiś muzyczny kanał. Potem usiadłam do nich, patrząc w stół.
- Jestem Chris, a to Zayn, Harry, Louis, Niall i Liam - powiedziała nieznana gęba.
- Lexy - mruknęłam.
- Słuchaj Lexy - kontynuował. - ...
Chris gadał i coraz bardziej zaczął mnie przekonywać, że warto zakończyć tą wojnę, bo to tylko dzieli nam fanów.
- No nie wiem.
- Lexy, zrób to dla mnie - powiedziała Harriet.
- Dobra, zrobię to ! Ale właściwie co?- zgodziłam się. Wtedy jednak jeszcze nie wiedziałam, na co.
~~~~~~~~~~~~~
Najpierw był to prolog, potem rozdział pierwszy.
Stwierdziłam jednak, że to za długie na prolog i za krótkie na rozdział. Macie więc rozdział zerowy ;)
Mam masę pomysłów, komentować !!