Było:

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Rozdział drugi

- Ale... - odezwał się.
- Nie ma żadnego "ale", Louis. Ja jestem aktorką, ty jesteś piosenkarzem. Nie możemy być razem, ja muszę się skupić na karierze. Możemy się przyjaźnić, ale nic więcej, rozumiesz? - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
- Ale...
- Rozumiesz? - podniosłam głos, a on nic nie powiedział, tylko pokiwał głową.
- Chodź na tosta - dodałam, wchodząc do kuchni.
Zjedliśmy po toście. Postanowiliśmy z Louisem, że wejdziemy sobie na twittera i zobaczymy, co o nas piszą. Louis postanowił coś napisać.
"Zawsze zastanawiałem się, co jest fascynującego w spotkaniu z nami. Teraz już wiem, co to znaczy spotkać swojego idola @Lexy_Drake "
Potem ja weszłam i mu odpisałam.
" @Louis_Tomlinson Nawet się nie łudź, że napiszę coś podobnego xd"
Louis znowu się zalogował i mi napisał.
" @Lexy_Drake I tak wiem, że mnie lubisz. "
Nagle zobaczyliśmy, że Harriet dodała tweeta.
" Debilizm. @Lexy_Drake i @Louis_Tomlinson siedzą razem w pokoju, a i tak piszą na twitterze. D E B I L I Z M !!"
Zaśmialiśmy się.
- Idziemy na spacer? - spytałam, zaskakując samą sisbie.
- Jasne. - uśmiechnął się.
- To czekaj. Idę się przebrać, a ty zobacz, co o nas piszą w necie.
Wygrzebałam z szafy to <klik>. Zrobiłam nowy makijaż i wróciłam do Louisa.
- Wow - powiedział - To znaczy... ładnie wyglądasz.
- Dzięki - zaśmiałam sie - To co o nas piszą?
- Że miłość kwitnie - uśmiechnął się szeroko.
- Typowe. To co, idziemy ?
Spakowałam do torby wszystko, co potrzebne i wyszliśmy. Pod moim domem dopadli nas paparazzi. Całą drogę szli za nami. Ale my się nimi nie przejmowaliśmy i gadaliśmy.
- Gorąco mi - powiedziałam.
- To co? Lody? Akurat jesteśmy obok cukierni - zaśmiał się.
- Jasne. Ale chodź do środka, tam nie wejdą.
Weszliśmy do budynku i zamówiliśmy po trzy gałki lodów. Oczywiście Louis płacił. Usiedliśmy jak najdalej od okna, ale to nie dało nam spokoju, bo co chwilę podchodzili do nas ludzie i prosili o autograf. Kiedy już rozdaliśmy autografy mieliśmy chwilę, żeby pogadać.
- Czemu nas nie lubisz? - spytał nagle.
- Czemu nie dasz mi spokoju? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Chcę wiedzieć. Od zawsze prowadzimy wojnę, mimo, że my nie wiemy dlaczego.
- Nie my, tylko nasi fani - powiedziałam sarkastycznie. - Ja tylko powiedziałam, że nie jestem waszą fanką. Jak mnie zapytali, to powiedziałam, że was nie słucham no !
- Seksownie wyglądasz, jak tak liżesz tego loda - powiedział głośno, że kilka osób się odwróciło.
- Dziękuję? - powiedziałam krztusząc się.
- Zrobiłaś się czerwona - zaśmiał się, a ja zawstydziłam się jeszcze bardziej.
- Przestań ! - krzyknęłam. - Wracamy do domu?
- Do mnie czy do ciebie? U mnie nikogo nie ma, jakby co.
- Louis ! - powiedziałam wstając - Idziemy do mnie. Powiedziałam Harriet, że będę później, ale chyba jest w domu.
Paparazzi znowu się doczepili.
- Udzielcie nam wywiadu ! - krzyknął jeden - Kilka pytań.
Spojrzeliśmy na siebie z Lou z miną "ok". Zatrzymaliśmy się i słuchaliśmy pytań.
- Jak to się stało, że się zaprzyjaźniliście?
- No stało się - powiedział Louis.
- Laxy, czy Louis jest zboczony? - zapytał jakiś koleś, a ja się musiałam zastanowić. Przypomniałam sobie to jak mi powiedział, że ma wolną chatę i że seksownie wyglądam jedząc loda..
- Tak ! - powiedziałam ze śmiechem, a on spojrzał na mnie z miną "WTF?" - No co? Mówię prawdę!
- Przespaliście się ze sobą?
- Eeee nie - powiedział zmieszana.
- Nie było czasu. Ale wszystko przed nami. - powiedział, po czym zwrócił się do mnie - To co? Idziemy do mnie? Mówiłem, że mam wolna chatę.
- Mówiłam, że jest zboczony - zaśmiałam się - Możemy już iść?
- Ostatnie pytanie ! Czy Louis zjadł ci marchewki? - zapytał koleś, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
- Tak, całą miskę. A teraz dajcie nam chociaż w spokoju dojść do domu. - powiedziałam i odeszliśmy.
Mimo naszego zdziwienia, zostawili nas w spokoju, a my doszliśmy do mnie. Weszliśmy, a Harriet nie było nigdzie. Pewnie siedziała u siebie. Usiedliśmy na kanapie, nie włączając ani komputera, ani telewizora. Nawet nie gadaliśmy. Po prostu sobie siedzieliśmy. Nagle z pokoju Harriet wyszedł w samych bokserkach...
- Chris?! - wydarł się Louis.
- Co ty tutaj robicie? Mieliście iść na spacer - powiedziała Harriet, stając w drzwiach. Była w bieliźnie.
- Chris, kurwa... Jesteś moim menagerem i mieliśmy załagodzić sprawę z Lexy, a ty posuwasz jej menagerkę?! No, miło. Pa, Lex - powiedział i wyszedł, a za nim Chris, który ubrał się w rekordowym tempie.
- Sorry - zaczęła Harriet - Nie wiedzieliśmy, że wam to przeszkadza.
- No spoko. - zaśmiałam się - A było chociaż fajnie?
- Zajebiście.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że strasznie krótkie, ale nie chce mi się... :/
KOMENTOWAĆ !!!

5 komentarzy:

  1. Ahahaha xD Lubię to! A ta końcówka.. mistrzostwo :D Myślę jednak, że nasza główna bohaterka zaprzyjaźni się z 1D. A może nawet coś więcej z Louisem? [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  2. Lou powala systemem! To o lodach mnie rozwaliło xD
    Ten wywiad - mistrzostwo :D
    Tam samo jak Anisa mam przeczucie, że się zaprzyjaźnia... a z Louisem to na pewno będzie coś więcej xD i te marchewki <3
    kocham Twoje opowiadanie ;d jedno z fajniejszych
    Weny życzę;D

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest twoje najlepsze opowiadanie !
    Pisz następny !

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam z niecierpliwością na następne ;D

    OdpowiedzUsuń